Tego dnia jechaliśmy wybrzeżem Morza Czarnego. Po drodze minęliśmy taki Półwysep Helski w rumuńskim wydaniu - Vama Veche. Jeśli jesteś hipisem lub po prostu lubisz imprezować to miejsce przypadnie Ci do gustu ;)
Nieczynne kasyno nad brzegiem Morza Czarnego. W tle po lewej widać spory port, który zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Właściwie są tam 2 porty. Rzeczny i morski. Niestety nie wszędzie dało się wjechać.
Starówka w Konstancji. Nie zachwyciła nas.
Dalej jechaliśmy przez miasta-kurorty hotelowe o kosmicznych nazwach: Neptun, Jupiter, Saturn. Generalnie hotel na hotelu i plaże z leżakami. Było już widać schyłek sezonu. Zdjęcie na jednej z plaż Cap Aurora.
Koleżanka Joachima, która mieszka w Bukareszcie poleciła nam tamtejszy odpowiednik naszego półwyspu helskiego. Vama Veche – namioty, przyczepy, imprezownie z desek i pełno hipisów. Myśle, że imprezowałoby się tam godnie. My nie mieliśmy w sumie ochoty pić do rana i pojechaliśmy w kierunku Bułgarii.
Przez chwilę myślałem, że to ananasy 😉 Heheheh… a to młode palmy.
Tu już nasz parking i nocleg w Bułgarii. Z dala od ludzi było przyjemniej. Na zdjęciu nie widać ale niedaleko znajdował się dziki camping na plaży. Bardzo fajne miejsce na nocleg. Plażą niedaleko Krapets, Bułgaria.
AUTOR WPISU:
ŁUKASZ GAJEWSKI
Kilka razy w roku wyślemy Ci ciekawe inspiracje do podróży.
Zdjęcia i zapiski z podróży, wypraw motocyklowych, mapy i trasy wycieczek, blog podróżniczy.
Jeżeli chcesz wykorzystać materiały z tej strony skontaktuj się z nami. Ta strona wykorzystuje pliki cookie.